Monogamia seryjna

Co mnie najbardziej zastanawia we współczesnych związkach miłosnych, to fakt, że ludzie niezbyt się starają. Wszak „jak nie będzie ten, to nastanie inny”

Na szczycie ludzkich priorytetów nadal znajduje się miłość. Jednak w obecnych czasach jest trochę inaczej pojmowana. O związki nie trzeba już tak dbać jak kiedyś. Istnieje dużo większe przyzwolenie na ich większą liczbę. Kiedyś aby zmienić stan cywilny po raz kolejny należało pochować poprzedniego małżonka. Tylko nieliczni decydowali się na rozwód.

Teraz raczej pisze się i mówi, a często i radzi osobom nieszczęśliwym w związkach i małżeństwach, aby dalej tak tego nie ciągnęli i po prostu się rozstali. Pociesza się ich stwierdzeniem, że „tego kwiatu jest pół światu”.

Parę lat temu odkryłam pojęcie „monogamia seryjna” i poza tym, że weszło do mojego słownika, to jest tak cudownie trafne, że wciąż mnie te fakt zadziwia.

Określa kilka związków monogamicznych, zawieranych w ciągu życia, acz z nowymi partnerami. Jest to układ dość nowy. W przeszłości zazwyczaj praktykowano jeden związek na całe życie, dopuszczając jednak możliwość zdrad podczas jego trwania.

Świadomość, że istnieje pewna „pula” partnerów, z którymi możemy się związać i emocjonalnie zaangażować powoduje niestety (IMHO), że mniej troszczymy się o nasze związki. Łatwiej jest nam zrezygnować z ukochanej osoby, jeżeli nie przystaje do naszych oczekiwań lub wyobrażeń. Oczywiście nie mówię, że wszyscy ludzie, wiążąc się w obecnych czasach, zakładają, że ich związek jest tymczasowy. Jednak wszystko zmierza do problemu „Tyranii chwili” i książki o tym tytule norweskiego antropologa Thomasa Hylland Eriksena, który pisze w niej: „Małżeństwa znajdują się pod bezpośrednią presją tyranii chwili; domaga się ona natychmiastowej gratyfikacji, obiecuje coraz to nowe i bardziej ekscytujące momenty, zwalcza wartości związane z historią, wszelkimi więziami i trwałością. Naciski pochodzą zarówno z wewnątrz, jak i z zewnątrz”.

Mając jednak zawsze plan B nie będziemy starać się tak, jak byśmy się starali nie wiedząc, że go mamy.  Może się niewątpliwie też zdarzyć, że związaliśmy się z bardzo nam pasującą osobą, ale przez lata oboje, lub jedno z nas bardzo się zmieniło i to dopasowanie już nie istnieje i wtedy rzeczywiście związek nie ma racji bytu. Jest jeszcze kilka powodów, dla których nie powinniśmy trwać w nieszczęśliwej relacji. Jednak nadal mam poczucie, że współczesne pary powinny się bardziej starać dbać o wzajemne relacje. I myślę, że wiele z rozbitych związków, po większych lub mniejszych staraniach (oczywiście przez obydwie strony) mogłaby trwać dalej. Inną przyczyną rozstania i wchodzenia w kolejne związki może być kryzys bliskości i pewna niestabilność oraz nastawienie na uleganie wszelkim zachciankom.

Monogamia seryjna jest w zasadzie praktykowana współcześnie a każdym kroku. Nie znam osoby urodzonej po 1980 roku, która miałaby tylko jednego partnera w swoim życiu. Niezależnie od jakości i trwałości jej teraźniejszego związku. W pewnym momencie jednak z pewnością warto powalczyć. Choćby dlatego, żeby móc sobie powiedzieć: „tak, zrobiłam/łem wszystko, co w mojej mocy”.

Kreator stron internetowych - przetestuj